środa, 22 kwietnia 2015

Klubowe testy nosideł cz. 1

Oj straszne mam tyły, za nami trzecie spotkanie Klubu Kangura (o pierwszych dwóch pisałam tu i tu), za nami testy dwóch nosideł, a ja wciąż nie znalazłam czasu na napisanie o tym wszystkim. Dziś skruszona zaczynam nadrabiać zaległości. Zapraszam do zapoznania się z opiniami naszych klubowiczek o nosidle ergonomicznym-hybrydzie (o rodzajach nosideł pisałam tutaj) uszytym przez Panią Ilonę z www.mojamoja.pl. 

Justyna

Zacznę jak typowa kobieta od koloru  Bardzo nam się podoba, lubimy zielony, pasuje do naszej stylówy. Nosidło, które testowałyśmy jest bardzo wygodne. Szeroki pas biodrowy zapinany na klamrę, nie wpija się w boczki (i nie podkreśla ich, co istotne!), szybko się zakłada, łatwo reguluje. Panel wygodny, dobrze okrywa i podtrzymuje ciało dziecka, które wygodnie siedzi w nosidle. Być może dla nas jeszcze nieco za szeroki i ciężko było mi ułożyć dobrze nóżki. Noszenie na plecach bardzo wygodne, jedyny minus to wrzynające się w pachy pasy (które są dość szerokie), o ile na kurtce tego nie czułam, to podczas noszenia w domu sprawiało mi to dyskomfort. Noszenie z przodu bardzo wygodne, odczucie wagi dziecka mniejsze niż w rzeczywistości. 

Ogólna ocena: bardzo dobra. 
Ocena szczegółowa: 
Plusy: pas biodrowy zapinany na klamrę, ładna stylistyka, szeroki panel, dodatkowe wzmocnienie pod nogi dziecka (poduszeczki). 
Minusy: szerokie pasy wpijające się w pachy.
Dorota:
Nosidło jest ładne i subtelne. Klamra na pasie praktyczna, łatwo się dzięki temu zakłada i szybko wiąże. Nosiłam w nim 14 kg - roczniaka, mi było wygodnie, jemu chyba też. Przetestowałam na dłuższej trasie i w domu. Szelki bardzo wygodne, nie czuje się ciężaru. Jedyne co mnie martwi, to grube szwy pod udami dziecka, nie dało się obu nóżek ułożyć tak, żeby obie jednocześnie spoczywały na poduszkach, zawsze jedna lądowała na szwie.

Aneta:
Pierwszy raz nosiłam z pasem na klamrę, który świetnie stabilizuje i amortyzuje ucisk pasów wiązanych. Mam mei tai klasyczny i dociągając wbijałam sobie ciasno materiał wręcz pod żebra, wynika to pewnie z braku wprawy, bo korzystam z nosideł rzadko, ale przy testowym nosidle problem zniknął, a ja poczułam wręcz komfort. Synek z pewnością też miał bardziej wygodnie pod kolankami, bo materiał jest tam wypełniony. Niebanalny haft na panelu, który odkrywa się po przyjrzeniu się mu, bo jest w tym samym kolorze co całość, nadaje orientalny klimacik. Szerokie pasy u góry również okazały się atutem, mimo, że mam drobne ramiona. Mam węższe w swoim leciwym mietku, może już steranym i dlatego uczucie wrzynania się w szyję jest uciążliwe. Fajna sprawa z przyszytymi guzikami a raczej kołkami drewnianymi na pasach, można się zorientować czy pasy są równo dociągane no i czy się nie podwinął któryś, choć zastosowanie ich może jest jeszcze inne, o czym nie wiem? Kwestia materiału jest istotna, nie nosiłam testowego na gołe ramiona, ale myślę, że jest na tyle delikatne, że w upały nie będzie trzeć skóry ani specjalnie ogrzewać, gdyż jest to cienka warstwa. Fajnie się dziecko chowa jak w brzusiu, pozycja żabki robi się samoistnie, którą muszę trochę wymęczyć w naszym majtaju. Synek ma 9,5 kg, ja ze swą wagą 45 kg czułam się jednak jakbym piórko nosiła.

Druga Justyna ;)
Nosidło fajne i wygodne, plusem na pewno jest szybkość w zakładaniu. Szeroki panel dobrze okrywa dziecko przez co np. nie wiało mu jak żeśmy się wybrali w wichurę i deszcz ;) Trudno stwierdzić czy wypełnienia przy kolanach są plusem czy nie, musiałabym chyba dłużej potestować. Jak dla mnie jednak czarne nosidło Moniki (o nim będzie w następnym testowym wpisie ;)) wygodniejsze, może kwestia materiału, ten zielony trochę za cienki i np. nie udawało mi się rozłożyć dobrze poł i się skręcały pod pupą małego.Stwierdzam też że wolę standardowy mei tai od hybrydy, bo pas z klamrą trochę się wpijał, a przy odkładaniu śpiącego dziecka wydaje niebezpieczny dźwięk, zaś w zwykłym się bezdźwięcznie odwiązuje ;)





Trzecia Justyna (a na zdjęciu mąż ;p) 

Testowane przeze mnie i męża. Młodemu średnio się podobało, być może dlatego, że nie jest przyzwyczajony do tego, że rączki w nosidle są "ukryte". Mąż stwierdził, że w innych nosidłach nosiło mu się lepiej, mimo tego, że na wstępie urzekło go zapinanie zamiast wiązania. Kolorystyka bardzo mu się podobała, ale z racji bardzo szerokiego materiału na plecach dziecka stwierdził, że wygląda z nim jak żółw ninja ;) Moim zdaniem nosidło ma swój urok. Wygodniej jest w nim nosić z przodu, niż na plecach. Na plecach odczułam dyskomfort już po 10 minutach spaceru. Niestety mój syn jest stanowczo zbyt ciężki żeby nosić go z przodu. 
Ostateczna ocena: 4-


Lidia:
Dla mnie plusem jest bardzo szybkie i "zgrabne" zakładanie w stosunku do chusty, jednak miałam wrażenie, że to ani moje, ani małego wymiary - nie potrafiłam porządnie dociągnąć, materiał był luźny na jego bokach i przez to mały wystawiał tam cały czas ręce (co nie zawsze mi odpowiadało, bo się wiercił). Nie wiem czy mei tai są szyte na konkretne wytyczne, ale gdybym zamawiała to poproszę o wypełnienie poduszeczkami/wkładem od miejsca zakończenia MT (chodzi o górne pasy - jak dociągnęłam to materiał miałam na ramionach i te poduszeczki do niczego nie były mi już potrzebne). Dla męża MT jest produktem zachwycającym głównie ze względu na szybkość wiązania i chyba bez niego się nie obędzie... ;)

Joanna:
Nosidło testowane tylko na plecach ze względu na mój rosnący brzuszek. Kolor oraz minimalistyczna grafika bardzo mi odpowiada. Szeroki pas bardzo wygodny, nie wpija się w biodra, a klamra bardzo ułatwia zakładanie i zdejmowanie. Szelki naramienne wygodne i mięciutkie. Panel dla młodego troszkę za szeroki, ale poradziliśmy sobie z ułożeniem nóżek. Jednym minusem był ból pleców między łopatkami (nie wiem czy to ze mną jest coś nie tak) przy dłuższym spacerze, ale nie był on na tyle uciążliwy, by młodego ściągać w połowie drogi, może to zasługa nowego wiązania, które pokazała Nam Basia na ostatnim spotkaniu KK.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz